Co innego, kiedy ma się proste problemy ze skórą, jak jakieś zaskórniki, pierwsze zmarszczki czy może wrażenie szarawego koloru. To wszystko tak właściwie to nic, kiedy pewnego dnia budzisz się i okazuje się, że masz łuszczycę twarzy. Wtedy człowiek przekonuje się, co to naprawdę znaczy mieć problemy skórne, zwłaszcza, jeśli już wcześniej miał zdiagnozowane AZS i to tylko pogarsza cały stan rzeczy. Będąc tak wymagającym pacjentem, potrzebowałam dla siebie czegoś naprawdę specjalnego.
Skuteczny środek na łuszczyce
Nic więc dziwnego, że poszukiwałam naprawdę wielu opcji i że było dla mnie kluczowym, by kosmetyk, którego użyje, był naprawdę profesjonalny, trochę produktywny z myślą o moich problemach, jednocześnie jednak w ogóle dbający o skórę twarzy. Już przejechałam się na tych kosmetykach dedykowanych przykładowo trądzikowi, które w ogólnym rozrachunku może trądziku się pozbywają, ale za to zostawiają skórę przesuszoną i nadwrażliwą. Dlatego tym razem miałam zamiar sięgnąć po rekomendowany kosmetyk. Ważne dla mnie było, by zawierał w swoim składzie konopie. Doskonale wiedziałam, że to one najlepiej radzą sobie ze sprawami związanymi tak z łuszczycą, jak i z atopowym zapaleniem skóry. Najlepiej sobie radzą, ponieważ konopie jednocześnie nie podrażniają skóry twarzy, dbają o jej ogólną kondycje i nie wywołują reakcji alergicznych, przez co moje AZS nie zostanie aktywowane, a także zmiękczają twardy naskórek i działają przeciwzapalnie, przez co istniała duża szansa, że moje zmiany łuszczycowe znikną, a także moja skóra będzie chroniona przed następnymi. Przez to wszystko postawiłam na polecany krem atopos, który właśnie w swoim składzie zawiera konopie, a i on sam dedykowany jest również osobom z problemami podobnymi do moich. Widziałam bardzo wiele pozytywnych opinii, zwłaszcza na forach ściśle dedykowanych osobom, które mierzą się czy to z atopowym zapaleniem skóry czy to z łuszczycą, a to naprawdę wiele mówi.
Jednak, jak to ja, chciałam także upewnić się sama. Dlatego zanim kupiłam ten krem, dokładnie przejrzałam jego skład – a dość dobrze znam się na składach, bo przez moje dolegliwości musiałam umieć je czytać – i dopiero wtedy, przekonana, że to może być naprawdę świetny kosmetyk, zamówiłam swoje opakowanie. Testowanie przeszło świetnie, a moja skóra już po całkiem niedługim czasie nareszcie odżyła.